poniedziałek, 17 lutego 2014

MAKE UP, BOLD EYES AND RASPBERRY LIPS │OLLA

Mój codzienny makijaż składa się z wielu rzeczy, bez których niestety obejść się nie da (w moim przypadku). Z racji tego, że mam duże problemy z cerą, a chodzi mi tu dokładnie o trądzik, nie wyjdę z domu bez podkładu lub przynajmniej kremu BB i odrobiny korektora. Kolejną rzeczą jest tusz, którego używam głównie do podkreślenia oka, ponieważ jest to jedyna "część" mojej twarzy, którą lubię. Staram się ograniczać ilość produktów, które nakładam na twarz, ale nie udaje mi się to za bardzo. Wiele osób mówi, żeby w tak młodym wieku nie malować się, bo to jeszcze bardziej niszczy cerę, ale ja jestem za tym, żeby używać podkładów lub tego typu rzeczy, tylko wtedy kiedy czujecie, że jest taka potrzeba. Ja mam problemy z cerą, których staram się pozbyć i zarazem ukryć. Niestety nie znalazłam dla siebie idealnego podkładu, który dokładnie zakryłby mój trądzik i trzymałby się cały dzień bez ścierania po kilku godzinach.
Jestem wręcz uzależniona od drogerii. Obok Rossmanna nigdy nie przeszłam obojętnie, zawsze wychodzę z niego zadowolona, że wreszcie kupiłam to co chciałam mimo, że jak zwykle zapomniałam kupić przynajmniej jednej (najważniejszej) rzeczy z mojej listy, którą codziennie noszę w portfelu, nawet jeśli nie mam zamiaru wchodzić do żadnej z drogerii. 
Przetestowałam na sobie chyba cały asortyment Rossmanna i z całą pewnością mogę stwierdzić, że jest to najlepsza drogeria w jakiej kiedykolwiek byłam. Ale! Jakiś czas temu w centrum handlowym w moim mieście otworzyli drogerie Hebe. Jest w niej mnóstwo dobrych kosmetyków, nawet takich, o których dostępność w Rossmannie możemy się tylko modlić. Jeszcze nigdy nie byłam tak zadowolona i zszokowana w tym samym momencie kiedy zobaczyłam w Hebe szafę z lakierami Essie. Oczywiście oprócz kosmetyków szokują mnie tam również ceny, ale to pomińmy. 
Nie jest tak, że wchodzę do Hebe, kupuję cały asortyment i zadowolona idę do domu. Ja w tej drogerii "ćwiczę" - biegam w poszukiwaniu pędzla do podkładu, przeskakuję przez koszyki innych klientek i sprawdzam swoją cierpliwość stojąc w metrowych kolejkach do kas.



Podkład, który obecnie używam jest to Rimmel Stay Matte w kolorze 091 light ivory. Nie jestem w stanie zliczyć ilości pielgrzymek do Rossmanna w poszukiwaniu podkładu o idealnym odcieniu dla mojej cery. Z tej firmy mam już dwa inne podkłady w złych odcieniach i jestem na siebie zła, że dopiero niedawno zdecydowałam się kupić akurat ten kolor. 
 Moje paznokcie zazwyczaj maluję tylko na jeden kolor. Essie w kolorze Fiji. Najlepszy lakier jaki do tej pory miałam.
Do oczu najczęściej używam dwóch produktów. Pierwszy z nich to cień w kremie Essence Ballerina Backstage w odcieniu 02 pas de copper. Kolor jest cudowny i bardzo długo się trzyma. Z tego co się orientuje są jeszcze dwa inne kolory cieni z tej firmy, ale ja niestety znalazłam tylko ten. 
Używam tuszu z Maybelline The Rocket Volum Express. Nie jest to wersja wodoodporna, chociaż zmycie tego tuszu zajmuje wieczność. Ale mimo to używam go, bo z moimi rzęsami potrafi zdziałać cuda. 
Do ust najczęściej używam balsamu z Nivea o smaku maliny. Uwierzcie mi, że jestem w stanie zjeść ten balsam. Przypomina mi on smak budyniu malinowego!!
Jednym z moich uzależnień jest skubanie ust. Nie mam pojęcia dlaczego, ale robię to tak często (zgadnijcie co robię w tym momencie) i moje usta są już w tak złym stanie, że niedługo będą mnie wynosić z białym kaftanie z owiniętymi wokół mojego ciała rękoma z dala od ust.


Dajcie znać czego wy na co dzień używacie, z przyjemnością przeczytam. 
Pozdrawiam, Ola