Jestem wręcz uzależniona od drogerii. Obok Rossmanna nigdy nie przeszłam obojętnie, zawsze wychodzę z niego zadowolona, że wreszcie kupiłam to co chciałam mimo, że jak zwykle zapomniałam kupić przynajmniej jednej (najważniejszej) rzeczy z mojej listy, którą codziennie noszę w portfelu, nawet jeśli nie mam zamiaru wchodzić do żadnej z drogerii.
Przetestowałam na sobie chyba cały asortyment Rossmanna i z całą pewnością mogę stwierdzić, że jest to najlepsza drogeria w jakiej kiedykolwiek byłam. Ale! Jakiś czas temu w centrum handlowym w moim mieście otworzyli drogerie Hebe. Jest w niej mnóstwo dobrych kosmetyków, nawet takich, o których dostępność w Rossmannie możemy się tylko modlić. Jeszcze nigdy nie byłam tak zadowolona i zszokowana w tym samym momencie kiedy zobaczyłam w Hebe szafę z lakierami Essie. Oczywiście oprócz kosmetyków szokują mnie tam również ceny, ale to pomińmy.
Nie jest tak, że wchodzę do Hebe, kupuję cały asortyment i zadowolona idę do domu. Ja w tej drogerii "ćwiczę" - biegam w poszukiwaniu pędzla do podkładu, przeskakuję przez koszyki innych klientek i sprawdzam swoją cierpliwość stojąc w metrowych kolejkach do kas.
Podkład, który obecnie używam jest to Rimmel Stay Matte w kolorze 091 light ivory. Nie jestem w stanie zliczyć ilości pielgrzymek do Rossmanna w poszukiwaniu podkładu o idealnym odcieniu dla mojej cery. Z tej firmy mam już dwa inne podkłady w złych odcieniach i jestem na siebie zła, że dopiero niedawno zdecydowałam się kupić akurat ten kolor.
Moje paznokcie zazwyczaj maluję tylko na jeden kolor. Essie w kolorze Fiji. Najlepszy lakier jaki do tej pory miałam.
Do oczu najczęściej używam dwóch produktów. Pierwszy z nich to cień w kremie Essence Ballerina Backstage w odcieniu 02 pas de copper. Kolor jest cudowny i bardzo długo się trzyma. Z tego co się orientuje są jeszcze dwa inne kolory cieni z tej firmy, ale ja niestety znalazłam tylko ten.
Używam tuszu z Maybelline The Rocket Volum Express. Nie jest to wersja wodoodporna, chociaż zmycie tego tuszu zajmuje wieczność. Ale mimo to używam go, bo z moimi rzęsami potrafi zdziałać cuda.
Do ust najczęściej używam balsamu z Nivea o smaku maliny. Uwierzcie mi, że jestem w stanie zjeść ten balsam. Przypomina mi on smak budyniu malinowego!!
Jednym z moich uzależnień jest skubanie ust. Nie mam pojęcia dlaczego, ale robię to tak często (zgadnijcie co robię w tym momencie) i moje usta są już w tak złym stanie, że niedługo będą mnie wynosić z białym kaftanie z owiniętymi wokół mojego ciała rękoma z dala od ust.
Dajcie znać czego wy na co dzień używacie, z przyjemnością przeczytam.
Pozdrawiam, Ola
♥